Użytkownik: Hasło:

 Strona główna

 Turnieje

 Statystyki

 Zawodnicy

 Regulamin

 Pomoc

 Linki













TURNIEJ - SZCZEGÓŁY


Data turnieju: 2007-05-10

Miejsce:Zawodnik:R1:R2:R3:R4:Pkt:Średnia:
1  Artur W.*142 (0)177 (1)135 (0)199 (1)0,00163,25
2  Krzysiek K.161 (1)134 (0)115 (0)117 (0)0,00131,75
3  Tomek S.113 (0)104 (0)154 (1)95 (0)0,00116,50
4  Piotrek D.*152 (0)150 (0)113 (0)148 (0)0,00140,75
5  Paweł R.*149 (0)169 (0)128 (0)112 (0)0,00139,50
6  Przemek K.134 (0)120 (0)128 (0)155 (0)0,00134,25
7  Tomek H.144 (0)138 (0)117 (0)126 (0)0,00131,25
8  Łukasz L.130 (0)106 (0)137 (0)128 (0)0,00125,25
9  Andrzej K.118 (0)90 (0)146 (0)125 (0)0,00119,75
10  Daniel M.94 (0)123 (0)138 (0)107 (0)0,00115,50
11  Piotrek S.92 (0)121 (0)102 (0)120 (0)0,00108,75
12  Krzysztof Ch.97 (0)83 (0)99 (0)105 (0)0,0096,00


Komentarz główny:

2007-07-15 22:17:04
W ostatniej kolejce wieczoru, w dniu, ktry raczy? si? ju? chyli? ku ko?cowi, w ostatniej walce godnej epopei zrodzi? si? La Volfe Baisemeaux de Bertandiere.
Nasz nowy diuk.
Reszta wy?ej przed t? potyczk? notowana zmar?a.


Klasyfikacja:

12. Krzy? Ch. 97, 83, 99, 105 (?r:96,00) /jedna karna kolejka/
Niepodobna dwa razy zagra? tak sobie.
Sobie nie zagra? wi?c.
Zahaczy? kant szcz??cia wcze?niej i uwierzy?.
Ino zahaczy? przecie? bez prawa do ?adnych praw.
A teraz tylko, nieprzytomnie zamy?lony, pos?pny pow?czy? zaledwie b??dnymi spojrzeniami w trakcie niezgrabnej szamotaniny swych wyczynw.
To Krzy?, wielki lunatyk pogrzebanego marzenia – prbowa? jeszcze naprzd i??.

11. Piotr S. 92, 121, 102, 120 (?r:108,75) /jedna karna kolejka/
Innymi s?owy i z oglniejszego punktu widzenia rzecz bior?c: pki istnie? b?dzie taki styl bez stylu oraz pki istnie? b?dzie zacietrzewiona zaciek?o?? za?mienia spowodowana zbyt wielk? ch?ci? odniesienia sukcesu, pki pocz?tkowy atak, tak fa?szywie niby udany nie stanie si? na powrt pocz?tkiem odwrotu tego? samego ataku; na pr?no w tym wszystkim szuka? logiki atakowania.
Manieryzm niepotrzebnego rozrzutu porywa za sob? cia?o.
Pozby? si? tylko tego a sukcesy przyjd?.

10. Daniel M. 94, 123, 138, 107 (?r:115,50)
Jak wida? choroba niedomagania dopada nas nagle.
Strzela w ?eb salw? sze?ciu luf ponurego plutonu bezsilno?ci.
I kiedy cia?o cho? stoi, pada – w pobli?e owego korpusu nadci?ga z wolna mg?a wstydu bezwstydnie otulaj?c je swoj? szar? szat?.
Kokon wstydu tarmoszony jest przez robactwo kl?ski.
Um?czone cia?o jednak w wyniku konwulsyjnych drga? do pionu powraca.
Na moment.
Kar?y totalnego zniszczenia wie?cz? swe dzie?o napierdalaj?c swymi ma?ymi toporami w ?ci?gna Achillesa.
D?ugie cielsko pada ponownie i ju? si? nie podnosi.
Katastrofalne niepowodzenie spustoszenia.

09. Funky 118, 90, 146, 125 (?r: 119,75)
Andrzej jest zagadk?.
Kaprysy Jego formy unicestwiaj? Jego samego.
A pech, bo pech jest to w istocie nie od razu rozbija zawodnika, czasem przygotowuje pogrom starannie, powoli: rzec by mo?na prawie, ?e si? nim bawi.
Pech ma czas.
Jest cierpliwy.
Wiedz? o tym co? nieco? Ci, co umrze? maj?.

08. ?ukasz L. 130, 106, 137, 128 (?r: 125,25)
Tym razem nie mia? pomys?u na skuteczny atak.
Tym razem, pozbawiony pomys?u nie walczy?.
Zapomnia?.
Niekiedy, przyzna? to trzeba, nag?y i do?? nieoczekiwanie spektakularny sukces jest zapowiedzi? pasma m?czarni, ?lamazarnie d?ugich m?czarni.

07. Tomek H. 144, 138, 117, 126 (?r: 131,25)
Z du?ej chmury ma?y deszcz.
Niezamierzone odkrycia mocy maj? to do siebie, ?e s? w?a?nie niezamierzone.
Obsesja destrukcji, a przynajmniej obsesyjna my?l o dokonaniu destrukcji zawsze musi sko?czy? si? stworzeniem pot??nego wojownika, ktry w swym szale?czym zapale wpada po pas w ruchome piaski.
Ka?da kolejna szamotanina pogarsza tylko spraw?.
Taki absolut ruchu w otch?ani bezruchu; rozumienie wiedzy dokonuje si? w pewnym stopniu sama przez si? i narzuca si? nie?wiadomemu w ostatniej fazie Jego konania.
Ka?dy, powtarzam podkre?laj?c , ka?dy ?mia?ek, samotnik, niby to awanturnik przesi?ka t? tajemnicz? dawk? rozumu i staje si? cz?sto lub prawie zawsze nie zdaj?c sobie z tego sprawy, niczym.

06. Przemek 134, 120, 128, 155 (?r: 134,25)
Degradacja cz?owieka prowadzi do Jego deformacji.
Pradawny krl, zapomniany diuk, odleg?y baron, rozzuty kapitan, a obecnie jaki? tam sier?ant, zniekszta?cony jest szalenie.
I teraz, albo ta zbita, zeszpecona masa w ca?ej swej dzikiej furii porwie si? jeszcze , wydobywaj?c z najg??bszych swych zakamarkw dawn? chwa??, na ostatni, jedyny, wielki, ogromny, gigantyczny, pot??ny, decyduj?cy szturm na wielk? trjc? w ktrej sam ongi? tkwi? reprezentuj?c prawo, albo … albo zdechnie gdzie? w rynsztoku swych wymiocin ?ebrz?c o prawo do gry.

05. Pawe? R. 149, 169, 128, 112 (?r: 139,50)
Bunt maszyn niezmiennie trwa.
Z?o?? Paw?a niezmiennie trwa.
Pomimo tego gra.
Walka zajad?a, trwa.
A wszystko co Go otacza, jest niezrozumia?e, niepoj?te takie.
Pomimo tego gra.
Jest mia?d?ony przez niedotykalny ?wiat.
Jaka? udr?ka.
Sito spojrze?.
Pomimo tego gra.
Gra bo wierzy.
Wiara narzucona si?? – oto ca?y wynik. Lecz wiara nie oznacza jeszcze uspokojenia.
Dziwna rzecz; wiara musi by? uj?ta w okre?lone kszta?ty.
St?d powstaj? religie.
I gdy tak zgarbiony nad torem do rzutu si? sposobi … w duchu niew?tpliwie modli si?.
A z?bate tryby poruszaj? si? ci?gle w swym niewzruszonym biegu … z?owrogie usposobienie … sznury …
A On pomimo tego gra.

04. Piotr D. 152, 150, 113, 148 (140,75)
„Krl panuje, lecz nie rz?dzi”
Mglisto niewyra?ny sta? si? Otton.
Jego wysi?ki zdaj? si? w ostatnim czasie czepia? rzeczy niemo?liwych, powodzenie staje si? nik?e lub ka?e d?ugo na siebie czeka? i wymaga wielkich po?wi?ce? dla ma?ych rezultatw.
Mimo wszystko wyczerpanie si? nie oznacza wyczerpania woli.
Wiara jest drug? z kolei pot?g?; pierwsz? jest wola.

P O D I U M

03. Tomek S. 113, 104, 154, 95 (?r: 116,50) 
Dalsze kroki wprzd.
Postanowienie p?onie ogniem w oczach; cudownym ogniem powstaj?cym ze spalania nie?mia?ych my?li.
Ludzie wytrwali s? lud?mi wznios?ymi.
?mia?o?? wynika z uniesienia, m?stwo z temperamentu, odwaga jest tylko cnot?; uparte obstawanie przy d??eniu stanowi o wielko?ci.
Tomek ro?nie.



02. Krzy? K. 161, 134, 115, 117 (?r: 131,75)
Pomijaj?c osi?gni?te mistrzostwo w spektakularno-poleruj?cych ?lizgach pozorowanych na jakie? pokraczne wygibasy przyzna? trzeba, ?e Krzy? wyrasta na czo?owego gracza.
G?sta, dzika d?ungla poro?ni?ta g?stym bluszczem to my.
Owe tropikalne chaszcze potrafi? rozrasta? si? w zastraszaj?cym tempie.
Przeciw tej gro?bie trzeba by?o tarczy. Krzy? j? ju? ma.
Ma?o tego, sta? si? ni?.
Sta? si? maczet?.

01. Artur 142, 177, 135, 199R (?r: 163,25)
Wilk ?agodny, przymilny i pos?uszny podoba? si? t?umowi.
Ludzie lubi? bowiem spogl?da? na wszystko, co oswojone i podporz?dkowane woli cz?owieka.
Wilk jest jednak wilkiem.
A Artur, cho? jest wilkiem, a mo?e dlatego w?a?nie, ?e nim jest, ugryz? skutecznie.
Wyrwa? jednym k?sem spory kawa? ludzkiego mi?sa.
Nie warto pisa? o krwi, gdy? wszystko ni? zosta?o zalane.
Wszystko.
Takie, prawdziwe potoki krwi.
I z tego karmazynowego osocza wy?oni? si? On: La Volfe Baisemeaux de Bertandiere.
Krwawy ksi??? pomsty.


Fine





















Yansat 2005-2009