Użytkownik: Hasło:

 Strona główna

 Turnieje

 Statystyki

 Zawodnicy

 Regulamin

 Pomoc

 Linki













TURNIEJ - SZCZEGÓŁY


Data turnieju: 2007-04-05

Miejsce:Zawodnik:R1:R2:R3:R4:Pkt:Średnia:
1  Artur W.*183 (1)147 (0)148 (0)159 (0)0,00159,25
2  Krzysiek K.149 (0)162 (0)144 (0)166 (1)0,00155,25
3  Przemek K.139 (0)97 (0)165 (1)161 (0)0,00140,50
4  Piotrek D.*119 (0)179 (1)124 (0)139 (0)0,00140,25
5  Daniel M.180 (0)122 (0)120 (0)159 (0)0,00145,25
6  Paweł R.*121 (0)157 (0)118 (0)142 (0)0,00134,50
7  Tomek S.162 (0)114 (0)108 (0)139 (0)0,00130,75
8  Tomek H.131 (0)98 (0)143 (0)141 (0)0,00128,25
9  Marcin S.100 (0)97 (0)120 (0)118 (0)0,00108,75
10  Darek Ko111 (0)91 (0)119 (0)112 (0)0,00108,25
11  Krzysiek A.100 (0)120 (0)82 (0)115 (0)0,00104,25
12  Piotrek S.91 (0)63 (0)112 (0)121 (0)0,0096,75


Komentarz główny:

2007-07-15 22:18:40
zdaniami okraszone.
Kilkunastoma.
Dobra.
By?o ich kilkadziesi?t w sumie.

Oni to poni?ej poddani s?abo?ci w czelu?? za pomoc? zsypu zassani.
12. Piotr S. /91, 63, 112, 121/ ?r: 96,75
Nieoczekiwanie przykryty zosta? czerwonym p?aszczem nag?ej i niczym nieusprawiedliwionej ?askawo?ci.
Krl – gdy? jego by? to p?aszcz – uzna?, ?e gest owej dobroci przyczyni si? do pi?knie narowistego szturmu.
W ramach ?aski oczywi?cie.
Myli? si? strasznie.
w gest nie przyczyni? si? do niczego.
Nie by? nawet potrzebny.
Ot, taki nieprzemy?lany ruch.
Piotr si?  swoim wyst?pem o?mieszy?.
Salwy ?miechu d?ugo by?o jeszcze s?ycha?.
Najwyra?niej odbija?y si? echem historii.

11. Krzy? A. /100, 120, 82, 115/ ?r: 104,25
Nad ka?dym cieniem, nie wa?ne jak g??bokim i ciemnym, wisi gro?ba porannego ?wiat?a.
W drugiej kolejce Krzysiu stworzy? prze?wit.
Niczego wi?cej zrobi? nie mg?.
Dlaczego?
Zmar? na wskutek ?wiadomo?ci posiadania mocy.
Nie ujarzmi? jej.
Ta wi?c, nie bacz?c na marn? w Jego osobie przeszkod?, przesz?a przeze? niczym woda przechodz?ca przez sito.
Pozosta?y dziury.
Z Krzy?ka.

Nowego poczynania ?rednie.
10.  Darek Ko /111, 91, 119R, 112/ ?r: 108.25
„A sami byli dla siebie wi?kszym ci??arem ni? ciemno??.” Mdr 17,20
Pocz?tkowa jak s?dz? niemoc sama w sobie nie jest straszna, lecz tylko mniemanie, ?e jest straszna, jest straszne.
Czego nie wie, tego si? l?ka; czego si? l?ka, tego nienawidzi; czego nienawidzi, zniszczy? chce.
Otoczony lwami zniszczy? musi lwy.
Wwczas na drodze do pierwszej dwudziestki KG stan? ju? tylko cztery trzyg?owe smoki.


9.  Marcin S. /100, 97, 120, 118/ ?r: 108.75
... nie mog? gra?.
Wychodz? na pole bitwy a tu niesamowity widok: 
Nad torem moim wszystko p?ywa.
We mgle p?ywa.
To tak, jakby tor mj sznurem zawieszony gdzie? w chmurach by?.
I lecia?.
Szkoda, ?e nie lecia?.
Jak dobrze, ?e nie mog?em gra? …


8.  Tomek H. /131, 98, 143, 141/ ?r: 128.25
10’ zastanawia?em si? nad skre?leniem pierwszego wyrazu.
O zdaniu nie by?o nawet mowy.
Po kolejnych 5’ za?o?y?em studyjne s?uchawki s?dz?c, ?e muzyka dostarczy mi pomys?u.
Muzyka natomiast zamiast pomys?u dostarczy?a mi ?wiadomo??.
?wiadomo?? braku mo?liwo?ci wystawienia obiektywnej oceny.
I jak ten g?upiec u m?dro?ci wrt stan??em – i tyle ?em wiedzia?, co wiedzia?em wprzd nie wiedz?c nic.
Tomek H. - milcz?cy pos?g w oazie spokoju osadzony.
To wiem..
A oprcz tego nie wiem nic.

7.  Tomek S./162, 114, 108, 139/ ?r: 130.75
Trjk?tna technika zniewolenia pr?ni.
Mozolna ongi? po rwni pochy?ej wspinaczka w pewnym momencie uwie?czona zosta?a do?? spektakularnymi osi?gni?ciami.
By? to szczyt z ktrego na nizinne rwniny  spogl?da? Tomasz Wielki.
Dawne dzieje dawnej chluby. 
Teraz ju? si? zsuwa po rwni pochy?ej boku przeciwleg?ego do boku tego, po ktrym raczy? si? tak uci??liwie wspina?.

6. Pawe? R./121, 157, 118, 142/ ?r: 134.50
Z?o?liwo?? rzeczy martwych w Jego przypadku uzewn?trzni?a si? nawet bardziej ni? bardzo znacznie.
?mia?o mo?na nawet napisa?, ?e Pinsetter /sznurowa maszyna ustawiaj?ca kr?gle z elektronicznym sterowaniem/ wypowiedzia? Jemu wojn?.
Pawe? pewne odnogi owej maszyny zwymy?la?.
Ta, oddaj?c Jemu w swej prze?miesznej ripo?cie zabiera?a to, co baron wywalczy? – punkty.
On z kolei pocz?? kopa? podajnik.
Mechanizm sznurowy kopniakw odda? nie potrafi?.
Zabiera? wi?c ponownie uczciwie wywalczone punkty. Rani? Tego, ktry sam rani?.
Rozszala?y Pawe? skaka? po rozbiegu depcz?c go w swym gniewie.
Maszyna dzwoni?a sygnalizuj?c, ?e zalicza punkty.
A tak naprawd? drwi?a, bo cho? dzwoni?a, w ogle nie zalicza?a.
Baron si? obrazi?. Pad? jak d?ugi na sof?. Nie chcia? wsta?. Dziwny grymas wykrzywi? Jemu twarz.
Takie grymasy towarzysz? ludziom ob??kanym.
Po namowach d?ugich krla  wsta?.
Wsta?, gdy? nie wypada przeciwstawia? si? woli Ottona.
Na ko?cwk? wsta?, gdy? w istocie by?a to ko?cwka.
Z udan? oboj?tno?ci? ustawi? si? do rzutu przybieraj?c poz? zastraszaj?c? poszczeglne elementy z?owrogiej konstrukcji w ktre za moment mia? waln?? kul?.
I gdy mi??nie barona napr??y?y si? ju? dostatecznie wyci?gaj?c r?k? wprzd a reszt? cia?a zostawiaj?c nieco z ty?u – pracownik recepcji za namow? pewnie niemej i pod?ej w swym zamy?le maszynerii zwyczajnie tor wy??czy?.
Wtedy trzeba by?o tam by? i min? naszego trzeciego zawodnika KG widzie?.

5.  Daniel M./180, 122, 120, 159/ ?r: 145.25
Kilka dni przed zawodami w trakcie pewnej rozmowy telefonicznej powiedzia?em Jemu, ?e mam nadziej? na Jego mocny powrt.
Tak jako? stara?em si? by? sztucznie mi?y.
Gwno obchodzi? mnie jakikolwiek i kogokolwiek powrt.
Ma?olepszy /nazwisko te -b?d?c studni? tematyczn? -do dzi? wabi mnie bym napisa? o nim powie??/ Daniel musia? to kurwa wyczu?.
W pierwszej kolejce zacz?? faktycznie wraca?.
A ja, wraz z reszt? bandy nie o takim powrocie my?leli?my.
Ka?dy z nas, z osobna, w milczeniu przy ka?dym rzucie posiadaj?cego w?tkowy element formy studziennego dzie?a s?ab? coraz bardziej.
Na szcz??cie nieszcz??liwej w pewnym momencie t?uszczy burzliwy zryw w dalszej cz??ci z?agodnia? budz?c si? ponownie w ostatniej ods?onie.
 Drugi zryw nie by? jednak ju? tak silny jak na wst?pie.







Mocne zawirowania mocy.
4. Piotrek D. /119, 179, 124, 139/ ?r: 140.25
O Falo spieniona, 
ciemna, ?lepa, nami?tna, wzbieraj?ca sza?em, ty huczysz, t?tnisz, wirujesz, kipisz i o moje skronie uderzasz, zalewaj?c mnie.
Mnie - rozbitka od ducha zwyci?skiej krainy roku pa?skiego, bie??cego oddalasz.
Porwa?e? mnie - i ko?yszesz w dziurawej ?ajbie losu.
I dziko pchasz ku gromom, albo rwiesz w g??biny.
Opadam z si? … a ty rwiesz bez ko?ca!, mnie.
Znw zewsz?d mnie ogarniasz w rozhukanym p?dzie swym.
Mnie na ska?y pchasz.
Mnie  w rozwarte niesiesz znw otch?anie.
To mnie, pot?go niezg??biona na powrt wywlecz … brzegu chc?.
Mnie – s?yszysz!?!.
Mnie, bo tego chc?!

P O D I U M
Tu i tam.
3.  Przemek K./139, 97, 165, 161/ ?r: 140.50
Stoj? tu.
A tam sta? mia?em, chcia?em tam.
Tam by?em.
A stoj? tu.
Tam b?d?, tak, tam, cho? stoj? tu.
Tu stoj? a sta? tam mnie nie sta? by sta?.
Stoj? tu.
Dobrze tu sta?, 
cho? lepiej sta? tam.
Tam sta? b?d?, bo … sta?em ju? tam.

2.  Krzysiek K./149, 162, 144, 166/ ?r: 155.25
Gromow?adny Krzysztof ci?gle doskonali si? jak widz? w misternie u?o?onej strategii polegaj?cej na bezszelestnym przej?ciu w?adzy.
Nie interesuj? go pojedyncze nak?ucia.
Jest jak przyp?yw.
Wolno si? podnosi ca?ym ogromem p?aszczyzny.
Na razie s?ycha? tylko pomruk grzmotu rozchodz?cego si? w?rd chmur.
Nie jest jeszcze gotowy.
To zapowied? nieuniknionego.
B?d?c gotowym zada jedno, pot??ne ci?cie pot??nym sierpem.
Cisza, lekki powiew … i polec? wszystkie ?by.
Rwnocze?nie.
Wystarczy poczeka?.


1.  Artur /183, 147, 148, 159/ ?r: 159.25
Na krtko przed wyst?pem Artur z tym swoim po?amanym paluchem czu? si? jak dziwka w ko?ciele.
Niepewnie.
Po pierwszej kolejce niepewnie czuli si? ju? tylko Ci, ktrzy na Niego spogl?dali.
Wyobra?cie sobie Kogo?, kto zmuszony do cofni?cia zamiast cofa? naciera.
Wyobra?cie sobie kalek? determinacj?: po??czenie barbarzy?stwa z jakim? spokojnym okrucie?stwem.
Artur by? gro?ny i zadumany w swym okrucie?stwie.
W oczach Jego b?yszcza? las mieczy.
Wyobra?acie sobie co? takiego? Las mieczy.
Wyobra?cie sobie rwnie?, ?e nie ma straszniejszego cz?owieka w akcji nad marzyciela.
Artur zacz?? marzy?.
Marz?c ci?? i r?ba?.
Groza ros?a.
Wygra?.
Reszcie zosta?o wyobra?enie o tym, ?e wygra? mogli Oni.

Fine

„Nie obawiam si? niczego tak bardzo jak cz?owieka, ktry przez ca?y czas jest dowcipny.”
Rabutin - Chantal Sevigne, Marie De














Yansat 2005-2009